sobota, 3 sierpnia 2013

Ahlen b Beirut!

W dalszym ciągu nie mogę przywyknąć do tutejszej pogody. Niby wyjątkowo upalnie nie jest bo "zaledwie" 30 stopni, ale wilgotność zwala z nóg. Tylko wyszłam z klimatyzowanego pokoju a poczułam jak się cała kleję. Pierwszą rzeczą, która przychodziła mi do głowy jeśli chodzi o Bejrut (albo i nawet cały Liban) były Gołębie Skały. Od dłuższego czasu marzyłam by zobaczyć je na własne oczy. Oto i one!

Ciekawostką jest to, że mieszkania w ich okolicy są najdroższe w całym mieście. Ich ceny zaczynają się od 7 milionów dolarów amerykańskich...
Można sobie zrobić uroczy spacer deptakiem nadmorskim prosto przed siebie. Osobiście ledwo szłam marząc o najdrobniejszym powiewie wiatru. Mimo warunków pogodowych mnóstwo ludzi spacerowało albo biegało. Mam nadzieję, że po paru dniach choć trochę się przyzwyczaję.

Oczywiście oprócz miejscowych, można było się natknąć na żebraczki. Podchodziły do mnie i zaczynały monolog proszący o pieniądze. Znajomy pouczył mnie, że mam nie patrzeć im w oczy tylko ignorować i iść przed siebie. Jako Europejka jestem z góry postrzegana jako ta bogata. No cóż... w dyskusje, że Liban jest znacznie droższym krajem niż Polska z nimi nie będę.
Po dłuższym spacerze udało mi się dotrzeć do Zaitunay Bay. Czyli przystań dla bardziej i mniej luksusowych jachtów.


Oprócz mariny i szklanych wieżowców natknąć się można na małe restauracje i kawiarnie. Większość opustoszała za dnia z powodu trwającego Ramadanu.
Po zobaczeniu tej reprezentacyjnej okolicy z całego serca mogę przyrównać Bejrut do innych nadmorskich miast w Europie i nie tylko! Tylko ta pogoda...

1 komentarz: