piątek, 2 sierpnia 2013

Czas zacząć!

Ostatniej nocy po dość długiej podróży dotarłam do Bejrutu. W sumie zajęło mi to jakieś 10 godzin od momentu pojawienia się na lotnisku w Gdańsku. Wynudziłam się czekając w Warszawie, a jak na 40 minut przed odlotem postanowiłam pójść pod odpowiednią bramkę poczułam się jakbym już była w kraju arabskim. Oczywiście zastanawiałam się jacy ludzie będą lecieć ze mną w samolocie, ale chyba jednak nie spodziewałam się prawie pełnego samolotu Libańczyków! Głośne rozmowy i nadmierna gestykulacja pewnie odstraszyłaby niejednego Europejczyka. Mimo dziwnego uczucia, że wszyscy się na mnie patrzą z zaciekawieniem starałam się nie denerwować. Wsiadłam do samolotu i odszukałam swoje miejsce. Krótko cieszyłam się z siedzenia przy oknie, bo parę minut później podeszła do mnie kobieta prosząc bym się z nią zamieniła, bo jej małe dziecko dostało miejscówkę jakieś 10 rzędów dalej. Przesiadłam się. Lot trwał trochę ponad 3 godziny. Nie udało mi się zasnąć ani na moment. W połowie drogi dostałam do wypełnienia kartę lądowania, która potrzebna mi była do otrzymania wizy na granicy. Po wylądowaniu ustawiłam się w długiej kolejce. Po 20 minutach czekania w końcu udało mi się podejść do celnika, który wbił mi do paszportu pieczątkę i mogłam śmiało przekroczyć granicę! Jednak moja radość szybko zamieniła się w stres, bo miałam wrażenie, że bagaż nie dotarł. Czekałam i czekałam patrząc na powtarzające się torby. Na szczęście koniec końców znalazłam swoją walizkę i ruszyłam do wyjścia. Tam czekali już na mnie znajomi z wielkim transparentem, na którym moje imię i nazwisko przyozdobione było serduszkami i kwiatkami wykonanymi przed ośmiolatkę.

Zabrali mnie do siebie do Sydonu na pierwszą noc. Byłam zmęczona jak nigdy, ale przez ogólną ekscytację długo nie mogłam zasnąć. Kiedy w końcu mi się udało było już całkiem jasno na zewnątrz. Widok z okna momentalnie dał mi siłę do życia!

Po ogólnym ogarnięciu się ruszyłam na podbój Bejrutu! Ale o tym następnym razem :)

5 komentarzy:

  1. Witaj!
    Fajnie, że postanowiłaś pisać bloga. Bardzo mnie ciekawią Twoje doświadczenia i wrażenia z pobytu. Dodaję Cię do mojej listy i będę regularnie czytać :) Trzymam kciuki, byś mimo nadmiaru wrażeń, znalazła czas na wpisy. Życzę udanego pobytu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia w Libanie odważna blondynko! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. będę zaglądać na bloga, trzymam kciuki za libański pobyt :)

    OdpowiedzUsuń